Pewnego słonecznego dnia postanowiłam wybrać się na wycieczkę.Oznajmiłam to alfie,powiedziałam,że wrócę w ciągu najbliższych 3 dni.Ruszyłam na wschód.Szłam spokojnie oglądając przyrodę.Weszłam do lasu,zobaczyłam lisią norkę,małe dziki i nawet jelonka.Nad głową ćwierkały mi jaskółki.Latały nisko,więc wiedziałam,że będzie padać.W południe rozpętała się burza.Na niebie waliły pioruny,rzeki wylewały się z koryt a wszystkie zgłębienia w ziemi zamieniły się w kałuże.Mimo to szłam dalej.Nagle doszłam do polany:

Deszcz skończył padać i na niebie pojawiła się tęcza.Przechadzając się po polanie zobaczyłam dwa jednorożce mamę i młodego:

-Witaj-powiedziała klacz
-Witaj-odpowiedziałam
-Co cię sprowadza w nasze strony?-zapytała
-Ta właściwie to nic-powiedziałam
-Więc wędrowniczka-powiedziała z uśmiechem
Uśmiechnęłam się do niej i po chwili powiedziałam:
-Śliczny maluch-powiedziałam wskazując na małego jednorożka
-Dziękuję,nazywa się Gold-powiedziała
-Ja jestem Star-dodała
-Ja Alex-powiedziałam
-Na ile się u nas zatrzymałaś?-zapytała
-Tylko na chwilkę,w zasadzie to muszę już iść-powiedziałam
-Do zobaczenia-powiedziała
-Do zobaczenia-odpowiedziałam
Gdy wyszłam z Polany Jednorożców,znowu zaczęło padać.Wylewająca rzeka odcięła mi bezpieczną drogę do domu.Byłam zmuszona wracać przez Stary Las.Podobno po zmroku grasują po nim potwory.Biegłam przez lasy aby jak najszybciej z niego wyjść,nagle potknęłam się o wystający korzeń.Gdy wstałam ujrzałam przed centaura:

Był mi znajomy,lecz nie wiedziałam skąd.
-Witaj Alex-powiedział
-Skąd znasz moje imię?-zapytałam
-Znałem twojego ojca-powiedział z uśmiechem
-I co u mojej rodziny?-zapytałam
-Właśnie dlatego cię szukałem-powiedział smutniejszy
-Około miesiąc po tym jak odeszłaś,twoją rodzinę zaatakowały obce wilki,zabiły wszystkich.Twój ojciec wyczuł te wilki wcześniej ale nie było szans na ucieczkę,gdy widziałem się z nim ostatni raz kazał dać ci to.Centaur wręczył mi:

-Medalion twojego ojca,który dostał od matki-powiedział
-A teraz wskakuj na mój grzbiet zawiozę cię bezpiecznie do watahy-powiedział
Wskoczyłam na jego grzbiet.On zawiózł mnie do watahy.
-Dziękuję-powiedziałam zeskakując z centaura.
-Jak się nazywasz?-zapytałam zanim odszedł
-Jestem Rest-powiedział
-Odwiedź mnie czasem-powiedziałam z uśmiechem
-Z przyjemnością-odpowiedział i odbiegł
Wróciłam do jaskini,położyłam się i usnęłam
Opowiadanie Vamona
Uciekłem.Ulżyło mi już że jestem sam.Pierwszy tydzień mijał spokojnie.Myślałem o Katniss chciałem przestać ale nie mogłem.Może powinienem do niej zagadać skoro zakochała się we mnie a ja w niej.Nie wiedziałem co robić.W drugim tygodniu postanowiłem przejść się na spacer.Nagle w mojej głowie rozległ się głuchy głośny dźwięk.Upadłem.Był nie do wytrzymania.Gdy przestał przed sobą zauważyłem człowieka.Przestraszyłem się.Wyglądał tak:

Zacząłem warczeć.
-Varmonie przestań-powiedział człowiek łagodnym głosem.Zdziwiłem się bo go rozumiałem.
-Czego chcesz i skąd znasz moje imie?-spytałem
-Jestem człowiekiem przemiany pomogę ci się przemienić w człowieka.Jesteś w końcu potomkiem naszego króla-powiedział.Ale mój tata.........królem.
-Mój tata!Vermilion!-wykrzyknąłem
-Tak on-powiedział kiwając głową.Nie wiedziałem co powiedzieć.
-Dam ci więc kilka wskazówek-zaczął
-Pierw poczujesz ostre bóle w kościach.Będą bardzo boleć.Potem przemienisz się.Lecz ostrzegam cię gdy już się przemienisz biegnij do watahy do szamana.Zaraz podaruję ci kartkę.Przekażesz ją mu.Zrób to bo inaczej umrzesz-powiedział i w tym momencie dał mi kartkę na której było napisane:
"Drogi Szamanie pobliskiej Watahy
Musisz zrobić to co jest w tym liście bo inaczej twój przyjaciel umrze.Musisz zerwać czerwony kwiat orchidei.Zetrzyj go i wstrzyknij Varmonowi pod skórę.Wtedy powróci do postaci człowieka.Jeśli tego nie zrobisz Varmon zginie.
Z Pozdrowieniami człowiek przemian"
-Dziękuje-powiedziałem a człowiek znikną.Kolejny tydzień mijał spokojnie.W trzecim tygodniu poczułem ostre bóle kości.Chyba się już to zaczynało.Strasznie mi się kręciło w głowie.Zauważyłem że już nie mam sierści.Stanąłem na dwie łapy i przemieniłem się w człowieka.Wyglądałem tak:

Usłyszałem głos w mojej głowie,
"Jesteś wampirem".Nie mogłem uwierzyć byłem wampirem.Pobiegłem szybko zapolować.Gdy byłem już pełny pobiegłem do watahy.Stali tam moi rodzice.
-Kim jesteś-wykrzykneli i zaczeli warczeć.
-To ja Varmon!-wykrzyknąłem
-Nasz syn to nie człowieka musisz to jakoś udowodnić-powiedział mój tata.
-Zawołajcie Alex-powiedziałem.Mama pobiegła po Alex.Dałem jej list.Szybko pobiegła i wróciła ze strzykawką.Nie wahając się wbiła mi ją w serce.Upadłem.Okropnie bolało.Zaczęła mnie obrastać sierść.Postawiło mnie na cztery łapy.Stałem się z powrotem wilkiem.Rodzice przytulili mnie.
-Jestem z ciebie dumny synu-powiedział tata.Mama nic nie powiedziała ale rozpłakała się.Zauważyłem że na szyi mam jakiś medalion.Wyglądał tak:

Znowu usłyszałem ten głos.
-Gdy zdejmiesz medalion umrzesz.........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz